Autoterapia dziecka autystycznego

Autoterapia dziecka autystycznego

Delacato (1995) na początku lat 70-tych jako pierwszy dostrzegł w dziwacznych, stereotypowych zachowaniach dziecka autystycznego próby samowyleczenia, przetrwania w niezrozumiałym świecie doznań percepcyjnych.

Ciekawe opisy zachowań autoterapeutycznych u dzieci z zaburzeniami rozwoju, w tym autystycznych można odnaleźć w książce Olechowicz (1995) pt. “Dziecko własnym terapeutą”. “Dzieci w Klubie wyraźnie samorzutnie poszukiwały takich doznań (doznań dotykowych – przyp. aut.). Dorota wciskała się pomiędzy oparciem kanapy a plecami siedzących osób, siadała obok dorosłego mocno wciskając się między niego a poręcz fotela. Tadek siedział obok dorosłego i bardzo mocno przyciskał się do niego bokiem. Wacek wciskał się do kosza, w którym siedziało jakieś dziecko. Tadek, Staszek, Wiktor, Romek, a także niektóre inne dzieci przeciskały się koło ludzi, potrącając jakby to były meble. Uważaliśmy to początkowo za patologiczny przejaw ignorowania wszystkiego, co ludzkie. Dopiero dane na temat potrzeb dotykowych dzieci pouczyły nas, że jest to specyficzna, nie zagrażająca zetknięciem spojrzeń, forma właśnie szukania mocnego kontaktu dotykowego, a nie “objaw autyzmu” (Olechowicz, 1995, s. 37).

Temple Grandin, autorka książki pt. “Byłam dzieckiem autystycznym” (1995), opisuje iż jako małe dziecko pragnęła być przytulana i pieszczona, jednak unikała tego, ponieważ było to dla niej zbyt bolesne. Gdy miała 9 lat otrzymała 9 punktów na 15 możliwych w skali J. Ayres dotyczącej obronności dotykowej. Nie tolerowała także nowych ubrań, odzieży wełnianej. Grandin w referacie wygłoszonym na IV Kongresie Autism Europa w Hadze (1992), opisywała m. in. swoje inne problemy związane z percepcją. Mówiła np. “Moje uszy były jak mikrofony, odbierały wszystkie dźwięki, które wzmacniane były w sposób, który można porównać do działania bardzo głośnej kolumny dźwiękowej (…). Kiedyś na gwiazdkę dostałam w prezencie nowy rower. Był żółty. Nie mogłam na niego patrzeć.”

Temple w dzieciństwie poszukiwała doznań związanych z głębokim uciskiem. Bardzo wcześnie zaczęła marzyć o urządzeniu, które mogłoby stymulować jej ciało przyjaznym, mocnym uciskiem. “Ta wymyślona przeze mnie maszyna nie miała zastępować matczynego przytulania, lecz powinna być dostępna zawsze, kiedy będę jej potrzebowała.” (Grandin. 1995, S. 26). Ponieważ w dzieciństwie nie miała tego cudownego urządzenia, zawijała się w koce, wchodziła pod poduszki kanapy, w nocy zawijała się ciasno w prześcieradło. W okresie dojrzewania chodziła często do wesołego miasteczka, gdzie bawiła się na rotorze (stymulacja przedsionkowa). Jazda na rotorze powodowała u niej ustępowanie ataków niepokoju i ogólnego zdenerwowania, które pojawiły się w okresie dojrzewania. Obsesyjnie (jak sama to określa) zabiegała o zainstalowanie rotora w szkole. W tym czasie na farmie po raz pierwszy zetknęła się z urządzeniem do przytrzymywania zwierząt. Jego działanie polegało na ściskaniu, w celu unieruchomienia i uspokojenia zwierząt podczas różnych bolesnych zabiegów. Dzięki umiejętnościom związanym z wyobraźnią przestrzenną, Grandin zbudowała dla siebie podobne urządzenie, w którym sama mogła kontrolować siłę i czas ucisku. Później podobne urządzenia były stosowane w niektórych ośrodkach w pracy z dziećmi nadpobudliwymi, np. przez Lornę King w Center for Neurodevelopmental Studies w Phoenix w Arizonie.

Temple Grandin, która w dzieciństwie przejawiała ciężkie zaburzenia autystyczne, pracuje obecnie jako asystentka na Wydziale Nauk o Zwierzętach Uniwersytetu Colorado, ma własną firmę projektującą wyposażenie dla farm hodowlanych oraz jest autorką wielu publikacji na temat autyzmu. Często podkreśla, że swój obecny stan zawdzięcza pełnej poświęcenia opiece rodziców oraz otwartości nauczycieli, którzy pomagali w realizowaniu jej niezwykłych, “autoterapeutycznych” pomysłów. Uważam, że historię życia Temple Grandin, podobnie jak dzieje Heleny Keller, można zaliczyć do facta luciferae (faktów rozświetlających), które w metodologii nauk oznaczają zdarzenia o szczególnym znaczeniu. Rzucają one światło na obszary, które wcześniej nie mogły być poddane analizie.

Źródło: Lucyna Bobkowicz-Lewartowska
“Autyzm dziecięcy, zagadnienia diagnozy i terapii”, Oficyna Wydawnicza “Impuls”. Kraków 2000., www.impulsoficyna.com.pl
Tekst zamieszczony za zgodą autorki i wydawnictwa.